W moim aparacie telefonicznym , nie wiedzieć kiedy, uzbierało się prawie pół tysiąca zdjęć. Na porysowanym wyświetlaczu zawsze wydawały się beznadziejne. Mimo to cykałam dalej. Ostatnio sfotografowany ogromny konik polny zainspirował mnie do wrzucenia ich na twardy dysk. I tu-zaskoczenie! Kilka z nich wygląda całkiem nieźle, inne przywołały wspomnienia a jeszcze inne wywołały „kupę” śmiechu. Spora część nie nadaje się do publikacji ze względów -nazwijmy to- estetycznych. Najbliżsi powinni wiedzieć o czym mówię. Pod względem jakościowym też pozostawiają wiele do życzenia, ale niech sobie będą na wypadek kolejnego komunikatu typu error na moim komputerze.
foty z komory najlepsiejsze bo sie nie pamieta ze sie je cyknelo:-) fajne fajne :-)a ponoc w samolocie phonu nie mozna uzywac pani kami???? love it love u :-*
OdpowiedzUsuń